Pewnego razu chłopak o imieniu Jason pojechał z rodzicami w góry. Jegnego dnia został sam w hotelu bo się źle czuł ze 3 godziny. Śniła mu się piękna łąka na której pełno jest zwierząt...bawił się z nimi, ale nagle ze snu wyrwał go okropny zapach... coś strasznie śmierdziało jakąś padliną wyszedł, a zapach dobiegał z pokoju obok. Pomyslal, ze może to lokator tamtego pokoju cos gotował na śniadanie i nie dokłądnie zmył naczynia...Zapukał raz.NIC.zapukał drugi.NIC.zapukał trzeci.Nic!!!.chciał zapukać czwarty raz ale drzwi same sie otworzyły, a w nich stał pół żywy mężczyzna z podrapaną twarzą szybko wbiegł do jego pokoju żeby zadzwonić po rodziców do telefonu , wykręcił numer ale nagle usłyszał jakieś piski z szafy. Bał się otworzyć ale podszedł żeby rozpoznać po głosie zwierze, nagle drzwi same się trochę otworzyły nie chciał widzieć co tam jest więc je zamknął. Lecz znowu się otworzyły ale tym razem z trzaskiem że aż odskoczył na bok. W szafie siedział mały biały królik. Po chwili usłyszał jakieś ryknięcie a kiedy się odwrócił zauważył tylko jakieś pazury i poczuł straszny ból w nodze okazało się że w ułamku sekundy już jej nie miał. Umarł. rodzice Jasona od razu gdy usłyszeli dziwny ryk w słuchawce posatnowili wrócić .Ale gdy jechali mieli wypadek. Umarli. Niektórzy przechodnie mówili że wpadli w poślizg. Lecz jedna staruszka ciągle się sprzeczała i mówiła że na drodze widziała białego królika...
Zobacz następny temat Zobacz poprzedni temat Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
